Redaktor Adam Cieśla ma problem ze znalezieniem nazwy.

09.03.2020

Przyznam, że ten artykuł dotyczy bardzo istotnej kwestii w życiu szkolnym moim, jak i zarówno reszty uczniów - toteż niełatwo jest takiej rzeczy nadać jednoznaczną nazwę. W dzisiejszym tekście opowiemy, zrecenzujemy i postaramy się zrozumieć zjawisko, które występuje w naszej szkole codziennie o godzinie 13:20.

 

Opowiemy dzisiaj o obiadkach. Tak, obiadkach - i jest to jedyna akceptowalna i powszechnie używana forma. Niestety nie odpowiem wam dlaczego, tak po prostu jest. Obiadki się je; niektórzy jedzą w domu, niektórzy w szkole (i jest to zachowanie pulchne), a niektórzy raz tak, a raz tak. Coś tak niepozornego jak stołówka w szkole może wytworzyć całą kulturę wokół siebie - prawdziwe tradycje, a nawet i szkoły jedzenia obiadków. Przyznam samemu, że niczym Vatt'ghern do jednej z takich szkół należę - na forum jednak nie mogę się do niej przyznać, ponieważ mogłoby to wywołać niemałe oburzenie u opinii publicznej.

 

W tym artykule Marzena Baran i Adam Cieśla z 7 CE zrecenzują 5 dni obiadkowych - sięgniemy również w twej kwestii po opinię eksperta, jakim niekwestionowanie jest Jan Płocica (również z 7 CE), znawca kultury obiadkowej, prawdziwy guru tego środowiska. Wiadomo przecież, że mało jest takich zaszczytów, jakich ludzka dusza może doświadczyć, które możnaby postawić ponad siedzenie u jednego stoliku z panem Janem Płocicą.



Recenzja obiadków

 

W takim razie pora na relację - naszych dwóch dziennikarzy recenzowało przez 5 dni w szkole obiadki - z opisem jedzenia oraz ich doznaniami smakowymi. Powołaliśmy do tego dwie osoby, żeby pokazać obiadki z dwóch różnych perspektyw. Myślimy również, że oczywistym jest, że te recenzje będą sugerowane osobistymi preferencjami kulinarnymi redaktorów, i że nikt się na ten fakt nie obrazi.

Poniedziałek, 02.03.2020

Marzena Baran:

Dziś na pierwsze danie była zupa szpinakowa. Moim zdaniem była dosyć średnia, zbyt wodnista. Ale osobom z którymi siedziałam smakowała. Drugie danie to carbonara. To było akurat bardzo dobre, choć za dużo było szynki. Do picia mieliśmy kompot agrestowy, nawet smaczny. Dostaliśmy też jabłka. Ogólnie dzisiejszy obiadek był dobry.

Wtorek, 03.03.2020

Adam Cieśla:

Dzisiaj jako zupkę mieliśmy rosół na wywarze drobiowym z makaronem oraz dużą ilością pietruszki. Porcja była podstawowa jeśli chodzi o zupy (szczególnie makaron), jednak myślę że nie jest to wada, biorąc pod uwagę to, że drugie danie na obiadkach praktycznie zawsze dopełnia braki kaloryczne dania pierwszego, przez co obie części idealnie się uzupełniają. Zupa była nieco wodnista i niedoprawiona (niestety takie są wymogi), jednak moim zdaniem drugie danie było o wiele lepsze. Indyk pieczony w pulchnym sosiku koperkowym z brokułami i ryżem nie smakował co prawda wszystkim, jednak moim zdaniem konsumowanie tej potrawy było fascynującym przeżyciem. Nawet mimo brokułów, bo spodziewam się że spora część uczniów nie okazała brokułowi serdeczności. Ryż nie był suchy i był dobrze ugotowany, sosik był jak większość sosików na obiadkach - czyli był pulchny, a indyk mimo tego że niestety mało przyprawiony, był smaczny i przede wszystkim bardzo zdrowy. Jak cały obiadek, wraz z brokułami. Trzeba jeść warzywa.

Środa, 04.03.2020

Marzena Baran:
Dzisiejsze pierwsze danie to pomidorowa z makaronem. Ogólnie bardzo smaczna, ale makaron był troszkę rozgotowany. Smak był intensywny, co jest bardzo na plus. Było czuć, że jest świeża i "domowa". Na drugie danie było purée ziemniaczane i kotlet mielony. Ziemniaki dobre, mięso też. Jedynie kotlecik był trochę suchy. Do picia mieliśmy kompot, mi smakował. Przy wyjściu dostaliśmy banany.

Czwartek, 05.03.2020

Adam Cieśla:

Dzisiejszą pierwszą zupą był kapuśniak z ziemniakami i pietruszką - smak samego płynu nie był taki rozwodniony (sic!), chociaż moim zdaniem by uzyskać stan wysoce zadowalający można by było dodać delikatnie więcej pieprzu. Warzywka w zupie były dobre, bardzo zdrowe. Jako drugie danie mieliśmy gulasz z kaszą bulgur oraz burakami z jabłkiem - zaczynając od początku: sos z gulaszu miał wyrazisty, czysto gulaszowy smak - w przeciwieństwie do kaszy, której smak był bardzo delikatny, toteż większość osób postanowiła oba te składniki zmieszać.

 

No cóż, w tym momencie należy wspomnieć o jednej z wielu szkół obiadkowych - wśród Szkoły Excalibura, Szkoły Wszystkożernej, Szkoły Szybkożernej i wielu innych mamy... Szkołę Mieszania? Cóż, naprawdę ciężko mi to określić, prawdopodobnie ponieważ oficjalnie taka szkoła jeszcze nie istnieje - a istnieć pewnie zacznie, ponieważ wśród obiadkowiczów jest to bardzo popularna praktyka. W wielkim skrócie, cała filozofia i główna zasada Szkoły Mieszania polega na... zmieszaniu wszystkich składników obiadu. Ziemniaki, kurczak i sałata - to wszystko będzie smakować lepiej rozgniecione tak, aby wszystkie soki zostały wyciśnięte. W dzisiejszym posiłku ten trend znowu udało się zauważyć u paru osób. Słodkie buraki wraz z kaszą i gulaszem... mówi się, że o gustach się nie dyskutuje, ale moim zdaniem to wyjątkowo głupia zasada. O czym można zatem dyskutować tak zawzięcie, jak nie o gustach i upodobaniach właśnie?

 

Wracając z tej dygresji wkraczamy na ścieżkę buraków i soczku, ponieważ tych jeszcze nie zrecenzowałem.

Były dobre.

Piątek, 06.03.2020

Marzena Baran:
Dziś mieliśmy krem z papryki. Dobry, ale za mało było soli co potwierdził również mój stolik. Ogólnie smak był interesujący  - drugim daniem był okoń i purée. Rybka trochę zbyt "ziołowa", natomiast ziemniaki świetne. Do picia mieliśmy kompot, mi smakował. Dostaliśmy też kiwi.




Następna część: